
De profundis malum1
KSIĘGA II, RODZIAŁ IV
Ojczyzna to ziemia i groby napisał w „Promethidionie” Cyprian Kamil Norwid. Powtórzył to Stanisław Wyspiański w „Wyzwoleniu”, a potem wielu innych z Marszałkiem na czele. Słowa te bardzo przystają do kresowych nekropolii, a chyba najbardziej do Cmentarza Orląt. I pomyśleć, że w ostatecznym kształcie cmentarz ten istniał tylko kilka lat.
Dramat, który rozpoczął się w dni wrześniowe nie mógł ominąć i tej nekropolii. Cmentarz Orląt nie został we wrześniu zbombardowany, ale jako symbol oporu przeciw napastnikom stał się areną patriotycznych manifestacji. 1 września największa odbyła się w południe na Rynku Starego Miasta, ale wieczorem spora grupa ludzi – głównie harcerzy – zebrała się z pochodniami przy Łuku Chwały na Orlętach.
A potem…. Barbara Mękarska-Kozłowska pisała we wspomnieniach: Za murem cmentarza Obrońców Lwowa powstawać zaczął nowy cmentarz. Sypano małe mogiłki nowych obrońców, w szeregi których wstąpili znowu harcerze, studenci, uczniowie.
Sowieccy okupanci miasta mieli ułatwione zadanie. Nie dość, że listy do pociągów śmierci były już skrupulatnie sporządzone, to „element niebezpieczny” sam im się pakował w łapy. Tak było 1 i 2 listopada 1939 roku, gdy pierwsi niedoświadczeni konspiratorzy zorganizowali na Orlętach patriotyczną manifestację. Milczący uczestnicy, palący świece zostali „tylko” wylegitymowani przy wyjściu – powiększając wspomniane listy. Po tych, którzy wznosili okrzyki „precz ze Stalinem” i zostali aresztowani, słuch zaginął. W czasie okupacji niemieckiej zupełnie nieodpowiedzialnie zorganizowano kolejną patriotyczną manifestację. Było to 14 lipca 1943 roku. Na wieść o śmierci gen. Sikorskiego w katastrofie gibraltarskiej kierownictwo lwowskiej AK zarządziło uroczyste złożenie wieńca na Płycie Grobu Nieznanego Żołnierza. Wydelegowano 13 osób z komendy. Gestapo tylko na to czekało. Cmentarz został otoczony przez oddział ukraińskiej policji, a wszyscy uczestnicy tego wydarzenia aresztowani. Nawet Maria Bednarowa, autorka wieńca z napisem na szarfie: Naczelnemu Wodzowi – Wierni Żołnierze. Generałowi W. Sikorskiemu – miasto Lwów.
Trzeba dodać, że w czasie okupacji dokonano tu kilkunastu pochówków zmarłych w tym czasie Obrońców Lwowa. Były to pogrzeby ciche i nie można mówić w tych przypadkach o żadnych uroczystościach. Paradoksalnie zagładę najsłynniejszej polskiej nekropolii przyniósł czas pokoju i europejskiego d’etant okresu gierkowsko-breżniewowskiego.
1 Z otchłani zła.
1945-1989
Intensywne niszczenie rozpoczęło się w 1971 roku. Ówczesne relacje sowiecko-polskie można określić najkrócej: pan i poddany. Na sztandarach była braterska przyjaźń, a we Lwowie skuwano nagrobki, rozbijano krzyże i robiono z nich krawężniki. Jakimś absurdalnym fragmentem Cmentarza Orląt stała się ul. Wulecka (obecnie Sacharowa) – do dzisiaj krawężnikami są tam fragmenty krzyży. Wiele rzeźb wykorzystano jako wzmocnienie ław fundamentowych nowo stawianych budynków. Dwa lwy spod Łuku Chwały wywieziono w nieznanym kierunku. Po jakimś czasie odnalazły się – jeden u wylotu szosy winnickiej, drugi przy ulicy wiodącej na Kulparków, między blokami mieszkalnymi. Napisy i godła na tarczach oczywiście skuto. Czerwoną marmurową płytę z grobu poległych na Persenkówce Polacy odnaleźli na Cmentarzu Łyczakowskim na grobie byłego lwowskiego genseka KPZR. Jest tam do dziś, ponieważ władze nie pozwoliły przywrócić jej na miejsce, mimo iż strona polska deklarowała sfinansowanie nowej na partyjny grób.
Z czasem cmentarz stał się siedliskiem mętów, oficjalnym miejskim wysypiskiem śmieci, składem materiałów budowlanych i siedzibą różnych warsztatów. Najbardziej rozsierdziła Sowietów inicjatywa, którą podjęli generałowie Boruta-Spiechowicz i Abraham. Zaapelowali do ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza o podjęcie działań na rzecz ratowania Cmentarza Orląt jako miejsca pamięci narodowej. Nigdy nie otrzymali żadnej odpowiedzi na liczne pisma. Włączyły się do tego organizacje polonijne w USA i na zachodzie Europy. W rezultacie z polecenia Moskwy zareagował minister spraw zagranicznych Ukraińskiej Republiki Sowieckiej. Wystosował do Polonii amerykańskiej pismo, w którym można było przeczytać, że wszelkie prace prowadzone na cmentarzu, gdzie pochowani są żołnierze polscy, francuscy i amerykańscy i inni legioniści zmarli z powodu ran odniesionych w walce przeciwko młodej Ukraińskiej Republice Sowieckiej, wykonywane są w ramach planu uporządkowania miejsca.
I przyśpieszono nawet te „prace porządkowe”. 25 sierpnia 1971 roku wjechały na teren cmentarza ciężkie buldożery i czołgi. W ciągu dwóch dni zdewastowano to, co jeszcze zostało. Nie udało się tylko w całości zniszczyć Łuku Chwały, bo zbrojona konstrukcja oparła się tym działaniom. Zawalono całą kolumnadę, a potem rozjechano gąsienicami czołgów groby Orląt w pobliżu i na całej pochyłości wzgórza. Mieszkańcy z okolicznych domów z przerażeniem obserwowali te działania. W Dzień Zaduszny zrujnowany cmentarz był jednym wielkim gorejącym płomieniem – nawet Ukraińcy na zburzonych kolumnach stawiali świeczki — pisała w styczniu 1972 roku ze Lwowa do gen. Abrahama Maria Tereszczakówna. Sam generał robił co mógł, błagał i apelował nadal.
Więcej
×
Oto co mówił w specjalnym wystąpieniu na Jasnej Górze 18 maja 1975 r.: Na lwowskim Cmentarzu Orląt spoczywają prochy 2800 obywateli – żołnierzy polskich. Leży tam kwiat naszej młodzieży robotniczej i uczniowskiej poniżej lat siedemnastu. Wszyscy oni w imię najwznioślejszych haseł miło¬ści Ojczyzny złożyli w listopadowej obronie Lwowa w roku 1918 ofiarę życia. [...] Jednak grozę budzi obecny stan cmentarza Orląt Lwowskich. W dniu 25 sierpnia 1971 r. czołgi zburzyły we Lwowie Pomnik Żołnierskiej Ofiary i Chwały; zniszczono kaplicę i dorycką kolumnadę, stratowano groby poległych żołnierzy. Rozbito katakumby, szczątki zwłok wymieciono! Wszystkie groby przeorano i zrównano z ziemią! Pola cmentarne wydzielono na pastwiska i śmietniki. Stan ten godzi w morale każdego wojska i jest rzeczą nie do pojęcia, jak mogły lwowskie czynniki lokalne dopuścić do takiego barbarzyństwa! [...] Domagamy się przywrócenia Cmentarza Orląt Lwowskich do stanu odpowiadającego godności ofiary żołnierskiej – rekonstrukcji Grobu Nieznanego Żołnierza, [...] rekonstrukcji kaplicy i zburzonej kolumnady, rekonstrukcji grobów polskich żołnierzy, rekonstrukcji grobów amerykańskich lotników, poległych w obronie miasta i kraju, rekonstrukcji grobów żołnierzy francuskich, spoczywających na Cmentarzu Orląt. Szalejąca cenzura nie pozwoliła na opublikowanie przemówienia w jakiejkolwiek formie. W krakowskim „Tygodniku Powszechnym” próbowano zamieścić chociaż fragmenty. Wydany zakaz objął nawet zawiadomienie o tym wystąpieniu.
A we Lwowie trwał czas dewastacji...
1990 - 2004
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy moskiewskim gensekiem został Michaił Gorbaczow. Polskie firmy coraz częściej wchodziły na dawne Kresy RP. We Lwowie znalazła się – niemal na stałe – firma Energopol prowadzona tam przez dyrektorów: Józefa Bobrowskiego i Jana Wingralka.
Przyszedł pamiętny rok 1989 – cenzura już od przynajmniej kilku lat patrzyła przez palce na publikacje o Wilnie i Lwowie. Zaczęły się ukazywać książki Witolda Szolgini, Jerzego Janickiego i oczywiście prof. Stanisława Niciei.
Niemal natychmiast pojawił się postulat odbudowy Cmentarza Orląt. Tym bardziej, że we Lwowie kierownictwo Energopolu podjęło już prace porządkowe, na razie wyłącznie ratunkowe – dla pozostałych resztek cmentarza. W maju 1989 roku uzyskano zgodę władz miasta na użycie ciężkiego sprzętu budowlanego. Polscy wykonawcy mogli w godzinach przedpołudniowych (godziny popołudniowe ze względu „na spokój okolicznych mieszkańców” zostały wyłączone) wykonywać różne prace. Większość uczestników tych robót brało więc urlopy bezpłatne. Poza tym, a może przede wszystkim, zgłosiło się do pomocy wielu Polaków, mieszkańców Lwowa i najbliższych okolic.
Od końca maja zaczęto wywozić wywrotkami odpadki, gruz i ziemię. Mogiły – prawie wszystkie pozbawione pomników i krzyży – kryła ponad metrowa warstwa śmieci. W bardzo krótkim czasie dokopano się do kilkuset mogił. Teren zarastały też krzewy i olbrzymia ilość drzew samosiejek. Wszystko skrupulatnie wycięto, a drewno jako materiał opałowy zabrali okoliczni mieszkańcy.
Uznanie przez Polskę, jako pierwsze państwo świata, niepodległości Ukrainy zaowocowało na krótko sympatycznymi gestami ze strony miejscowych władz. 31 października 1991 roku, w miejscu mogiły Poległych na Persenkówce, odsłonięto tymczasowy nagrobek sfinansowany z kwesty prowadzonej wśród pracowników Energopolu. W Zaduszki władze miasta złożyły tu wieniec z szarfą, na której widniał napis BRACIOM POLAKOM – UKRAIŃCY LWOWA. Wkrótce rozpoczęły się bliźniacze kwesty w pojałtańskiej Polsce. Jednym z inicjatorów tych akcji był Jan Wingralek.
Rok później Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Orląt ogłoszono Rezerwatem Historyczno-Kulturalnym, co miało powstrzymać niszczenie polskich nekropolii.
Były to jednak gesty dość wyjątkowe w powodzi innych działań. Podnieśli głowę ukraińscy nacjonaliści, a wicemerem Lwowa był syn twórcy OUN UPA – Jurij Szuchewycz, który wszelkie działania Polaków określał jako fragment „spisku Warszawa-Kreml” przeciw niepodległej Ukrainie. Jako pierwszy podnoszony był problem odtwarzania „antyukraińskich” napisów.
Więcej
×
Ale cios przyszedł z najbardziej niespodziewanej strony. Jacek Kuroń, bądź co bądź członek polskiego rządu, wysłał do władz Lwowa bardzo długi list, który w środowiskach Kresowiaków, wszystkich zaangażowanych w odbudowę i nie tylko, wywołał burzę. Na tę burzę autor odpowiedział obszernym „artykułem – wyjaśnieniem” zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej”. Oto jego fragmenty:
Miejmy odwagę przyznać – w konflikcie o Cmentarzu Orląt nie idzie o napisy. Chodzi o to, że lwowski panteon to symbol triumfu polskiego oręża w sercu Ukrainy. Więc jeśli już coś chcemy dopisać, to dopiszmy w dwóch językach: bohatersko poległym w walce o niepodległą Polskę i Ukrainę... w bratobójczej walce.[…] Ale we Lwowie stanął Cmentarz Orląt Lwowskich i po dzień dzisiejszy wygląda, że się o ten cmentarz kłócimy. A to nieprawda, my nie o cmentarz się kłócimy. My się kłócimy o coś całkiem innego. We Lwowie w związku z bratobójczą wojną polsko-ukraińską ustawiono monument triumfu oręża polskiego. Nie pod Warszawą, dla uświęcenia bitwy o Warszawę, która przesądziła losy wojny z 1920 r. i o niepodległości Polski, ale we Lwowie! W odpowiedzi na doświadczenie bratobójczej wojny, która według mnie zapowiedziała to, co się stało w 1939 r.[…] Przypadkiem jestem Polakiem – przypadkiem, bo się nim urodziłem, to było mi dane, więc myślę, że stać mnie na to, żeby powiedzieć, że jakby tego rachunku nie robić, to prawdą jest to, co mówią Ukraińcy. Ukraina Polski nigdy nie pozbawiła niepodległości, a Polska Ukrainę na pewno dwa razy i ten drugi raz to było w 1918 r., gdy w następstwie wojny z Polską padła Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa. Ukraińcy mówią, że tych wypadków było więcej, ale myślę, że te dwa, to też niemało. Traktat Ryski był niewątpliwym rozbiorem Ukrainy.
Cały ten krzyk, który się rozległ teraz w mediach, że nie rozumiemy, czemu radni miasta Lwowa wciąż coś mają do zarzucenia w sprawie Cmentarza Orląt, jest infantylny. Ani Ukraińcom, ani nam Polakom nie idzie o te napisy. Miejmy odwagę to powiedzieć. Przecież lwowskim radnym nie o to chodzi, że tam są niewłaściwe przymiotniki: o „niepodległą” Polskę czy „bohatersko zginęli”, i my wiemy, że przyczyny są inne. Jasne jest, że w bratobójczej wojnie po obu stronach polegli ludzie w bohaterskiej walce i po obu stronach walczono o niepodległość. Chodzi o to, że zmuszamy Ukraińców do zaakceptowania, aby ten panteon triumfu oręża polskiego stał w mieście, które oni uważają za serce Ukrainy, aby przypominał im o tamtej klęsce z 1918 r. W Polsce nie ma w żadnym miejscu i w żadnym mieście panteonu triumfu oręża niemieckiego, rosyjskiego czy żadnego innego. Polska by się na to nie zgodziła. Po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej są groby i polskie, i ukraińskie. I po obu stronach mamy straszne kłopoty z upamiętnieniem zmarłych.[…] Więc nie róbmy – my Polacy – zdziwionych min! Mówmy wprost, że ważny jest dla nas ten panteon, nie mówmy o jakiś napisach, słowach, to infantylne, w każdym razie po polskiej stronie. Ukraińców rozumiem, im jest niezręcznie, idzie o wielką politykę, Polska jest dla Ukrainy olbrzymią szansą polityczną w drodze do Europy, więc jest to forma uniku, jakby tu jak najmniej urazić Polskę, a jednocześnie ocalić swoją dumę.
Nie proponuję, aby zburzyć ten panteon, już nic nie burzmy, ale spróbujmy zrozumieć się wzajemnie. Spróbujmy sobie wyobrazić, że taki panteon stoi w Przemyślu i jest on upamiętnieniem zwycięstwa oręża ukraińskiego! Jeśli już coś chcemy dopisywać, to może strona polska zgodziłaby się napisać w dwóch językach: Bohatersko poległym w walce o niepodległą Polskę...Ukrainę... w bratobójczej walce.
Lepiej nie stawiajmy panteonów po żadnej stronie, uczcijmy pamięć poległych w zadumie nad tragedią, losami ludzi tam żyjących i ze świadomością, że to jest nasza wspólna ojczyzna, po obu stronach tak czy inaczej postawionej granicy – wspólna ojczyzna Polaków, Ukraińców, dla każdego z nas to jest jego ojczyzna.
Bliźniacze pismo do Ukraińców wystosowała także Izabella Cywińska, ówczesna Minister Kultury i Sztuki.
Środowiska kresowe nie wstrzymywały jednak swych działań. Jesienią 1991 roku wspomniany wyżej wicemer Lwowa otrzymał projekt odbudowy cmentarza oparty na wyglądzie nekropolii sprzed wojny. Ale wzrost nastrojów nacjonalistycznych we władzach i w społeczeństwie nowego państwa opóźniał decyzje. Dopiero w 1995 roku z akceptacją Kijowa powołano tu Zachodnio Ukraiński Instytut Projektowo Konserwatorski (ZUIPK ). Wydał on decyzję, na mocy której cmentarz miano zmniejszyć o prawie jedną czwartą (likwidując w ten sposób kształt orła z lotu ptaka) oraz „z powodu niedostatecznego zabezpieczenia gruntu” zabroniono odbudowywać kolumnadę.
Gdy Polacy wnieśli zastrzeżenia co do zasadności tych uwag, Rada Miejska i ZUIPK zakazały prowadzenia jakichkolwiek prac do czasu przedstawienia projektu odbudowy (który od pięciu lat leżał złożony w aktach) i „uzgodnienia ostatecznego zakresu rekonstrukcji”.
Ale pracownicy Energopolu wraz z rzeszą ochotników zdołali już zlikwidować mieszczące się na terenie katakumb warsztaty i garaże. Okazało się, że w wielu miejscach zachowały się oryginalne ściany, a czasem i płaskorzeźby. Zachowały się też częściowo schody prowadzące do zrujnowanej kaplicy. Nie poznano nigdy losów rzeźby Matki Boskiej z Dzieciątkiem stojącej na ołtarzu. Co najważniejsze sprofanowane zostały szczątki pochowanych tu Bohaterów. Wymieszane kości, połamane trumny z wyraźnymi śladami rabunku.
Rozbite rzeźby Amerykańskich Lotników i Francuzów zostały odtworzone w polskich pracowniach w 1998 roku, ale sprzeciw Ukraińców spowodował, że ustawiono je na miejscu dopiero na kilka dni przed uroczystym otwarciem cmentarza. Wykute na nich napisy angielsko-francusko-polskie zaszpachlowano, a spiżowe litery zdjęto.
Opór ukraińskiej strony wykluczył też prace nad odbudową kolumnady. Zezwolono jedynie na przywiezienie jedynego ocalonego fragmentu doryckiej kolumny z Pomnika Bohaterów na Persenkówce. Rzucony jest obok Łuku, bez informacji skąd pochodzi.
Podobnie sprawa się miała ze stojącymi przy Łuku lwami. Wprawdzie 17 grudnia 2015 roku wróciły one na swoje historyczne miejsce, ale zaraz potem miały być poddane konserwacji i z tego powodu zostały zamknięte w olbrzymich drewnianych pudłach, w których stoją do dziś.
Więcej
×
Polska sfinansowała wykonanie kopii, które stanęły na drodze winnickiej i przy ul. Stryjskiej, miedzy blokami. Bo według Ukraińców zabranie stamtąd oryginałów bardzo miejsca oszpeciło. A w 2016 roku prasa doniosła, że mer Lwowa poddał pod głosowanie uchwałę dotyczącą „legalności sprowadzenia rzeźb lwów na tutejszy cmentarz”. Na 80 deputowanych do Rady Miejskiej 59-ciu podpisało zgłoszenie tej sprawy do organów ścigania.
Łuk Chwały odnowiono w dozwolonym zakresie, oczyszczono i zachowano napisy. Największym zaskoczeniem było odnalezienie przykrytego stertami śmieci pomnika braci Kamieńskich z wyrzeźbionymi wizerunkami Krzyża Virtuti, Krzyża Walecznych i Krzyża Obrony Lwowa.
Więcej
×
Finansowany chyba przez Kreml prowokator, aczkolwiek mówiący jednym głosem z ukraińskimi nacjonalistami, Dmytro Korczyńskij w swym programie wyborczym do rady napisał: Pomnik walczących przeciwko Ukrainie Polaków trzeba będzie zburzyć. Trzeba go będzie zburzyć koniecznie!
Ostatnim spornym elementem był napis na płycie Grobu Pięciu Nieznanych poległych na Persenkówce. Oryginalny napis brzmiał NIEZNANYM ŻOŁNIERZOM POLSKIM POLEGŁYM W WALCE O NIEPODLEGŁOŚĆ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. Płyta została odtworzona i zaakceptowana przez Ukraińców w 1999 r. I nagle pojawili się „nieznani sprawcy”, którzy zerwali napisy. Ustalono wtedy powtórzenie napisu z warszawskiego Grobu Nieznanego Żołnierza: TU LEŻY ŻOŁNIERZ POLSKI POLEGLY ZA OJCZYZNĘ.
Więcej
×
W nawiązaniu do leżącego na płycie spiżowego przedstawienia Szczerbca lwowscy radni oświadczyli: Obiekty te w swoim pierwotnym wariancie miały jednoznaczną symbolikę, która w połączeniu z innymi symbolami wojskowymi (np. polski miecz - Szczerbiec) tworzyła i tworzy taki kontekst, że można ją odczytywać jako antyukraińską. Może symbolizować okupację ukraińskich ziem i obrażać uczucia narodowe Ukraińców.
Po 2004
24 czerwca 2005 roku odbyła się na Cmentarzu Orląt stricte propagandowa impreza, której Panteon Orląt naprawdę – przynajmniej w tym kształcie – nie potrzebował, ale potrzebowali go mieszkający na Kresach Polacy. Ta impreza dawała bowiem nadzieję. Wzruszające słowa wygłosił wówczas minister Andrzej Przewoźnik. Ale była też – poza niewątpliwymi do dziś nieuzupełnionymi brakami – kolejna spora łyżka dziegciu. Nie został zaproszony praktycznie nikt z tych, którzy może nie odbudowę, ale ważniejsze – ratunek Panteonu Orląt rozpoczęli. Józef Bobrowski był już na Wiecznej Warcie, ale Janek Wingralek oglądał tę imprezę w telewizji w Warszawie, w swym mokotowskim mieszkaniu.
W 2009 roku odwiedził tutejszą kaplicę Cmentarza Orląt dyrektor dużego krakowskiego przedsiębiorstwa handlowo-produkcyjnego Almed, pan Andrzej Biedroń. Postanowił sfinansować witraże do Kaplicy Orląt i znalazł wykonawcę – krakowską pracownię witraży Józefa Furdyny specjalizującą się w dekorowaniu obiektów sakralnych. Wykonano dwa witraże – do obu okien. Pierwszy przedstawiał wniebowzięcie Panteonu Orląt, drugi – postać Matki Bożej nad panoramą starego Lwowa. To wyraźnie nawiązanie do sakralnego hymnu miasta – Śliczna Gwiazda Miasta Lwowa.
Bo… jak wieszcząc napisał w wierszu w 1963 roku Tadeusz Śliwiak:
Gdyśmy przez ten cmentarz szli
To wszystkie groby otwierały oczy
Patrzyli na nas Ojcowie i Bracia
Słuchając polskiej mowy
Podnosiliśmy nieczytelne krzyże
Pytaliśmy kamieni
O imiona tych,
Co wierni
Pozostali w tej ziemi.